Kto pracował w open space, ten wie: kiedy dzwonią telefony, ktoś prowadzi rozmowę na Teamsach, a drukarka mieli kolejne raporty, koncentracja znika szybciej niż kawa z kubka. I choć taka przestrzeń ma sprzyjać współpracy, w praktyce często brakuje w niej… ciszy. Dlatego firmy coraz częściej sięgają po ściany akustyczne – rozwiązanie, które pozwala odzyskać spokój bez kurzu, kucia i tygodniowego remontu. Brzmi prosto, ale jak to działa w realnym biurze?
Dlaczego w biurze potrzebne są ściany wygłuszające?
Hałas biurowy to nie tylko kwestia komfortu. Powyżej ok. 55 dB rośnie zmęczenie, a spada dokładność – to widać w codziennych zadaniach: więcej poprawek, więcej nerwowych „przepraszam, możesz powtórzyć?”. Ściany wygłuszające tworzą strefy, w których można przeprowadzić spokojną rozmowę telefoniczną, krótkie 1:1 albo burzę mózgów bez wzajemnego przeszkadzania. Co ważne, dobrze zaprojektowana przegroda nie tylko blokuje dźwięk, ale ogranicza też pogłos, więc mowa jest wyraźniejsza i mniej męcząca. Tak naprawdę dopiero wtedy słychać, jak „głośne” było wcześniej biuro.
Jak działają ściany akustyczne i co naprawdę wpływa na efekt?
Tutaj liczą się konkrety, nie marketing. Kluczowy jest współczynnik izolacyjności Rw – im wyższy, tym ciszej po drugiej stronie. Dobre ściany dźwiękoszczelne osiągają zwykle 40–55 dB, co w praktyce oznacza, że głośna rozmowa zamienia się w ledwie słyszalny szmer. Na wynik wpływa gęstość materiałów, liczba warstw oraz szczelność połączeń. Wypełnienia? Najczęściej wełna mineralna albo specjalne rdzenie akustyczne, w wersjach przeszklonych – szkło laminowane o większej masie. Jeśli producent deklaruje testy zgodne z PN-EN ISO 10140, masz podstawę, by wierzyć parametrom. Umówmy się: w akustyce magia nie istnieje – jest fizyka, masa i dobre uszczelnienie.
Szukasz rozwiązania „od ręki”, bez zmian w projekcie biura? Zobacz ściany akustyczne: https://optimalpoland.pl/sciany-akustyczne-stale/.
Jakie korzyści odczujesz po montażu ścian dźwiękoszczelnych?
Pierwsze wrażenie to spadek „szumu tła”. Nagle nie trzeba podnosić głosu, a spotkania trwają krócej, bo wszyscy lepiej się słyszą. Ścianki akustyczne do biura pomagają też ustawić rytm dnia: osobne miejsce do focusu, osobne do rozmów – bez walki o salkę konferencyjną. W praktyce wygląda to tak, że zespół szybciej wraca do tasków po przerwie, a kreatywne sesje są mniej męczące. Dochodzi do tego warstwa estetyczna. Dzisiejsze ścianki akustyczne nie przypominają topornych przepierzeń – to elementy wystroju, z tkaninami, kolorami i przeszkleniami, które nie zamykają światła. No i logistyka: montaż modułów bywa jednodniowy, bez wyłączania całego biura z użytku. Prawda jest taka, że to jedna z niewielu inwestycji, którą zespół czuje natychmiast.
Na co uważać przy wyborze i montażu, żeby nie przepłacić?
Nie ma co ukrywać – rynek pełen jest produktów, które „udają” akustyczne. Sprawdź Rw (celuj min. 40 dB) i poproś o kartę badań. Zwróć uwagę na detale montażowe: każdy milimetr szczeliny to gotowa ścieżka ucieczki dźwięku. Zbyt lekkie panele ładnie wyglądają, ale nie tłumią niskich częstotliwości, które są najbardziej dokuczliwe w open space. Warto też przemyśleć mobilność. Jeśli często zmieniasz układ stanowisk, postaw na system modułowy, który łatwo przełożyć; gdy priorytetem jest reprezentacyjna sala – stabilne ściany akustyczne z przeszkleniami będą lepsze. I jeszcze jedno: tanie zamienniki zwykle „pochłaniają” część pasm, ale nie izolują. Efekt? Nadal słychać rozmowy obok, tylko trochę ciszej. Lepiej raz dopasować parametry do realnych potrzeb niż później dokładać kolejne panele i… płacić drugi raz.
Nie każdy zdaje sobie sprawę, że dobrze dobrane ściany dźwiękoszczelne porządkują nie tylko akustykę, ale i kulturę pracy. Kiedy cisza przestaje być luksusem, rośnie jakość spotkań, spada poziom irytacji i – tak po prostu – łatwiej „dowieźć” zadania. Jeśli Twoje biuro od dawna „brzmi” za głośno, to znak, że czas spróbować rozwiązania, które działa w praktyce, a nie tylko na papierze.
